PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1042}

Absolwent

The Graduate
7,9 83 191
ocen
7,9 10 1 83191
8,3 41
ocen krytyków
Absolwent
powrót do forum filmu Absolwent

słaby, nie warto

użytkownik usunięty

Film niewarty raczej oglądania, chyba że ktoś chce zabić czas w niedzielne popołudnie.
Raziła mnie "babskość" tego filmu, łącznie ze ścieżką dźwiękową.
Nastawiony na komercję, prosty i "głupiutki" film.

Taki odbiór to raczej kwestia kiepskiego widza, nie filmu.

użytkownik usunięty
zweistein

Komentarz wieje cebulą na kilometr. Proszę się ustosunkowywać do filmu, a nie do użytkowników, bo bez podawania argumentów ani to błyskotliwe, ani przekonujące, ani kulturalne.

Niby "babskośc" filmu to ten przekonujący argument? A może tylko "błyskotliwy"? ;)
Uważam, że taki komentarz jak twoj, mówi głównie o tobie, natomiast o filmie nie mówi chyba nic - o tym filmie, ktory kdobrze znam i kompeltnie go nie odnajduję w twoich "refleksjach".
Chcesz dyskusji na argumenty? Przedstaw jakieś.

użytkownik usunięty
zweistein

Wymieniłem cechy, które charakteryzują film = mój komentarz jest o mnie. Wybornie.

Główne zarzuty wobec filmu:
- brak głębszego sensu, przekazu
- wałkuje denny temat - rozterki miłosne/seksualne rozwydrzonego młodziaka. żeby on jeszcze walczył o jakieś ideały, coś "wyższego", a nie "pukać mamuśkę czy młódkę"
- "babski" ze względu na klimat, ścieżkę dźwiękową, poruszany "problem" - cała otoczka filmu nasunęła mi takie określenie i myślę, że jest ono dla panów (choć może nie tylko) intuicyjne

Absurdalne refleksje - ich poziom świadczy o widzu, bo prawdy o filmie nie ma w nich za grosz. Widać, że kompletnie nie zrozumiałeś tematyki filmu i nie zauważyłeś jego mocnych stron. Owszem, muzyka Simona i Garfunkel - Sound of Silence, Mrs Robinson - jest jedną z nich - te piosenki to ponadczasowe przeboje,. Nie, nie babskie. ;)

użytkownik usunięty
zweistein

A o czym świadczy ocenianie osoby na podstawie krótkiej opinii o obejrzanym filmie, Mistrzu Dedukcji?

Skoro nie zrozumiałem - wytłumacz o co chodzi, pokaż jaka jest prawda, a nie zaczynasz od wydawania osądów na mój temat.
- jaki głębszy sens tkwi w filmie? poruszono kwestię życiowego zagubienia, ale nie dostrzegłem w nic głębszego w tej materii
- czy nieprawdą jest, że film porusza miłosne/seksualne rozterki młodziaszka?
- czy klimat filmu nie jest łatwy, prosty, "różowy"?

W przypadku dalszych "argumentum ad personam" kończę rozmowę. Bądźmy poważni.

1. "Głębszy sens"? "Życiowe zagubienie" i jego konsekwencje oczywiście nie jest żadnym sensem godnym uwagi, prawda? ;)
2. Tak, trochę nieprawdą jest. Bo głównym tematem filmu nie są "miłosne rozterki młodzieniaszka" - pomylił ci się chyba z American Pie (podobnie Hamlet nie traktuje o histeriach pewnego młodzieniaszka, choć nie wątpię, że ktoś nieobyty mógłby chcieć tak właśnie go opisać). Te miłosne perypetia to na początku uwiedzenie i nudny romans, który jest wynikiem zagubienia Bena i niemożności znalezienia własnej drogi, a potem uczucie, które staje się próbą nowego otwarcia,
3. Oczywiście, że nie jest. Kolor różowy wydaje się jednym z ostatnich, który zorientowanemu widzowi mógłby przyjść do głowy po obejrzeniu filmu. Bo Absolwent to dość gorzki film. "Łatwy, prosty"? A co takiego łatwego i prostego jest w zapętleniu Bena, w jego uwikłaniu i depresji, w jego szamotaniu, buncie?

Tak, bądźmy poważni. Mowa o znakomitym kinie, więc bądźmy poważni w znajdowaniu argumentów, które maja rację bytu.

użytkownik usunięty
zweistein

1. To jest temat wart uwagi, ale nie w takim wydaniu jak w "Absolwencie"... Już chociażby "Into the wild" przedstawia o wiele bardziej wartościową historię, a nie "mamo, co robić - pukać starszą czy córcię?"
2. "Te miłosne perypetia to na początku uwiedzenie i nudny romans, który jest wynikiem zagubienia Bena i niemożności znalezienia własnej drogi, a potem uczucie, które staje się próbą nowego otwarcia," - czyli miłosne rozterki młodzieniaszka...
3. Możemy się tak spierać w nieskończoność... Dla mnie jest "różowy", prosty, infantylny, głupiutki.
Zagubienie i smutek nie oznaczają złożoności... Niedojrzałe rozterki młodego czlowieka. Niech Ben poczyta mądre książki, zastanowi się i odnajdzie właściwe dla siebie wartości, ideały w życiu, a nie puka na zmianę mamuśkę i córcie a potem wielce "kontempluje".
O niedojrzałości rozterek świadczy chociażby fakt, że kiedy jest się zagubionym w życiu to pakowanie się w związki i "miłość" (która wtedy miłościa nie jest) to droga na manowce, iluzja, ew. zabicie zagubienia na jakiś czas.

Skoro tak "znakomite" - niech broni się samo. Skoro "znakomite" - po cóż wcześniej tyle personalnych inwektyw i to już na starcie?

Obaj inaczej postrzegamy film i nie wydaje mi się, żebyśmy swoje stanowiska zmienili. Na to wygląda.

1. "mamo, co robić - pukać starszą czy córcię?" - to dość - niestety - prymitywna interpretacja, na dodatek kompletnie niezgodna z sensem samego filmu. Nie wiem, jak można aż tak tego nie widzieć? Bo to nie film " o rozterkach, kogo pukać", tylko o tym, co robić w życiu, kim być i w jaki sposób być.
2. Nie, oczywiście nie. Patrz punkt 1.
3. Taki, dla ciebie. czyli dla widza, który nie jest w stanie trafnie rozpoznać kolorów, Olśniewający przypadek daltonizmu.
Sprowadzanie zagadnień filmu do uprawiania przez Bena seksu (wbrew temu. co piszesz - wcale nie na zmianę z matką i córką - możesz w końcu skorygować, czy nie dasz rady ;) jest skrajnym (złośliwym?) spłyceniem zawartości filmu, który jest opowieścią o o dorastaniu do podejmowania decyzji o sobie i swoim życiu, a nie zaspokajaniu ambicji i planów rodziców.
Oczywiście, Ben jest niedojrzały przez sporą część filmu, więcej, nawet forma jego buntu może za taką uchodzić - żadne odkrycie, tak jest zbudowana postać bohatera.
Ale o jakiej "miłości" piszesz, bo chyba nie o związku z panią Robinson - nie jest on żadną miłością, ani dla niego, a ni dla niej.

Film broni się sam - ale musi spotkać poważnego partnera, który potrafi dostrzec jego atuty, a nie infantylnego (niestety) krytyka. A w tobie go nie ma.
Ale nie musisz mi ufać, zajrzyj, jak film jest opisywany i analizowany przez rasowych krytyków i teoretyków filmu - tam znajdziesz te pochwały i walory, które dla ciebie są - zdaje się - absurdem i nieporozumieniem, a które ja świetnie rozumiem i podzielam.

"Obaj inaczej postrzegamy film..."

Oczywiście, tylko pytanie, czy każdy z nas równie trafnie i blisko samego filmu, a nie własnego widzimisię, który z filmem niewiele ma wspólnego?

użytkownik usunięty
zweistein

1. to nie jest szumnia nazwana "interpretacja". Szanowny Pan nie zauważył, że to umyślny zabieg, mający na celu wykpić prostotę i głupawy klimat filmu? "Nie wiem, jak można aż tak tego nie widzieć?" :)
2. Sam mi wcześniej przyznałeś mimochodem rację, dziękuję.
3. "patrz pkt 1."

Ojej, jaki czuję sie maluczki i marny. Może jeszcze po rodzinie mi "pojedź"? Skończ waść p... i mnie obrażać a skup się na filmie. Masz waść zaniżone poczucie własnej wartości, jak widać, bo non stop personalnie i piszesz jakiego to wielkiego znawcy wymaga ten film.

To jest moja subiektywna opinia na filmweb, nie baczę w tym momencie na żadnych abstrakcyjnych "ekspertów" do których się waśc odwołujesz, a których to nawet nie raczyłeś przytoczyć.

Oczywiście - jest debilem niegodnym filmu, O Wspaniały Znawco. Dziękuję za oświecenie, dzięki Tobie dostrzegłem siódme dno w filmie pt. "Pukać mamuśkę czy córkę" :*

1. Tak, daje się zauważyć ta "prostota". Niestety, konkretnego widza, nie filmu.
Kpiący opis ma być wymówką? Nie jest, bo nieadekwatny do filmu.
2. Bynajmniej. Proponuję czytać do skutku. ;)
3. Bez sensu. Nie wiesz, co napisać w odpowiedzi, żeby było z sensem i na temat? To nie uciekaj, tylko się przyznaj.

Co ma twoja rodzina do rzeczy? Nic, sam odpowiadasz za własne głupstwa, nie myśl, że mamusia cię zasłoni.
Dlaczego ja mam ci szukać właściwych cytatów, skoro na równi mamy dostęp do tej samej sieci i tych samych książek czy artykułów? Wystarczy chcieć.

Nie, debilem cię nie nazwałem, dlaczego miałbym to zrobi?/ Ty po prostu nie umiesz/nie potrafisz rozpoznać klasy konkretnego filmu, o przyczynach tego smutnego stanu mogę tylko domniemywać. Niekoniecznie niedostatki intelektualne muszą cię tłumaczyć, wystarczą braki na innych polach, bądź po prostu inny rodzaj wrażliwości. Choć na podstawie twoich (niestety dość prostolinijnych i grubiańskich) komentarzy, mówić o twojej "wrażliwości" byłoby jednak pewną odwagą.

użytkownik usunięty
zweistein

Jakby Waść nie zauważył, to ostatnia wiadomość była umyślnie w takim tonie - skoro nie umiesz kolego odnosić się do filmu tylko bajdurzysz o "klasie" filmu, która wyczytujesz z gwiazd, to odpowiadam w równie "grzecznym" tonie.
Bo to ty bajdurzysz o "krytykach" a zadnego nawet nie przytoczyles, wiec zapewne nawet sam nie wiesz o czym piszesz.
Wasza logika, Towarzyszu:
>powołuj się na autorytety
>nie przytocz żadnego z nich
>podniecaj się siłą takiego odwołania do "ekspertów"

i dalej:
>od 1. posta obrażaj rozmówce
>burz się, kiedy po 10 postach druga strona odpowiada tym samym

Bądźmy poważni - ten film może poruszy 13-latka, bo rozterki mniej więcej na tym etapie.

Klepiesz waść ciągle na mój temat, jaki to ja nie jestem. Poza tym, że to buractwo i typowe polaczkowanie w internecie to jest to już nudne i dowodzi o lichej argumentacji dot. meritum.

Film jest prościutki, różowiutki, głupiutki, a jego trzon stanowią miłosne rozterki rozwydrzonego młodziaka, który nie wie czy pukać mamuśkę czy córcię. Dziękuję za uwagę :)

Czy nominacje i nagrody dla filmu to również moje wymysły? Tak czy nie? ;)
Zdecyduj się, czy moje uznanie dla "Absolwenta" "wyczytuję z gwiazd", czy też na podstawie własnych obserwacji oraz analiz profesjonalnych krytyków, których istnienie negujesz, insynuując, że ich sobie wymyśliłem? ;)
No to konkretnie: K. Demidowicz, O. Sobański, T. Jopkiewicz, W. Szczawińska,
M. Hendrykowski (publikacje w "Filmie" i "Iluzjonie") - wszystkie recenzje wyraźnie pozytywne. Ile wyszło? 5:0 na korzyść filmu, a przeciw twojemu dziecinnemu nadąsaniu. Chcesz zmienić te proporcje - wskaz recenzje profesjonalnych filmoznawców, które negują wartość "Absolwenta" i odnoszą się do filmu jednoznacznie krytycznie. Jakoś jestem spokojny, że to 5:0 raczej się utrzyma. A ty, jak sądzisz? ;)

Hendrykowski swoja analizę umieścił pod hasłem "Wybitne filmy kina amerykańskiego"... Klejsta w "Filmowych obliczach kontestacji" rozumnie napisał (to dla ciebie pewnie zaskoczenie, że i tak można, bez wspominania o "pukaniu mamusi i córci", prawda?) o symbolicznej scenie, której ty ni w ząb nie zrozumiałeś, wykazując absolutny brak pojęcia, czy to bladego, czy też zielonego. ("Chłopak zaczyna się dusić w konserwatywnym środowisku, w którym obracają się jego rodzice - słynna scena, w której Ben patrzy na rodzinę przez szybkę maski do nurkowania")

O, czyżby już 6:0? ;) No popatrz, jak się uzbierało. Jakie jest prawdopodobieństwo, że oni wszyscy się mylą, a ty jeden biedaczku masz rację?
Jakie jest prawdopodobieństwo, że nieuk, który nie uznaje oczywistych walorów znakomitego dzieła( np. Absolwenta Nicholsa, Powołania św. Mateusza Caravaggia czy Piety Michała Anioła) będzie miał rację?

Tak teraz twoja kolej - pewnie jeszcze jedna wnikliwa "refleksja" o "różowym filmie na temat pukania"? ;)

użytkownik usunięty
zweistein

Nagrody i nominacje to nie Twoje wymysły. Co nie znaczy, że ich nie podzielam.
Wcześniej nie raczyłeś nic przytoczyć, ale się puszyłeś odwołując do autorytetów, więc nie dziw się.

Opinie krytyków mnie nie interesują. Nie interesują mnie w tym sensie, że ten film jest dla mnie różowiutki, głupiutki i babski. Proste. A co sobie jakiś tam Goldberg napisze i wysnuje - nie ma to dla mnie kompletnego znaczenia.

"Chłopak zaczyna się dusić w konserwatywnym środowisku, w którym obracają się jego rodzice - słynna scena, w której Ben patrzy na rodzinę przez szybkę maski do nurkowania"
Wow, jakie to głębokie. Skończyłeś onanizm? Tak sie składa, że to spostrzeżenie oczywiste. I to jest ta "głębia" tego filmu?

"wszyscy się mylą"
Dobre, bo się jeszcze ktoś nabierze.
Nie twierdzę, że "mam rację" gwałcicielu logiki. Po prostu dla mnie ten film jest idiotyczny, płytki i tak zbrokatowany, że niedobrze się robi.

Typowy humanistyczny bełkot. Wylewanie milion pińćset słów nad jakimiś banałami, doszukiwanie sie siódmego dna w idiotycznym filmie.

Jedno Ci się udało chłoptasiu. Zniżyłem się do Twojego poziomu dyskusji od któregoś momentu, ale widzę, że to również do Ciebie nie przemawia. Nie próbuj mi dalej niczego udowadniać. Ten film jest do bani. Przekaz płytki i oczywisty jak woda w klozecie z otoczką taką, że niedorze się robi.

" Zniżyłem się do Twojego poziomu dyskusji "...
Gdzie piszę o twoim onanizowaniu się? To ten chamski poziom, który na tobie wymuszam?

Tak, wiem już, że dla ciebie film jest kiepski.
Ale co z tego? Niewiele, niestety ;) Bo nic oprócz twojej ignorancji nie masz po swojej stronie.
A po stronie filmu są nagrody, głosy krytyki, uznanie widzów, niezachwiane miejsce w historii kina. Na którą stronę przechyla się szala, biedny "chłoptasiu"? ;)

użytkownik usunięty
zweistein

"Gdzie piszę o twoim onanizowaniu się? To ten chamski poziom, który na tobie wymuszam? "
Skoro nie zauważyłeś drastycznej zmiany w moich wypowiedziach (jako odpowiedź na Twoje buractwo od samego początku, które jednak z początku tolerowałem - odsyłam chociażby do twojej 1. odpowiedzi, O Najwybitniejszy) od pewnego momentu to już się nie dziwię, że masz generalne problemy ze zrozumieniem czegoś więcej.

Zaiste zabawne i żałosne zarazem - moje odczucia nt. beznadziejnego klimatu, otoczki tego filmu nie mają kompletnie nic wspólnego z ignorancją... Bez sensu.

Przeczysz sam sobie - gdyby znaczyły tak "niewiele, niestety <uśmieszek>" to byś nie odpisywał. Typowy "fu*k logic".

Tak, tak. Awatar też otrzymał wiele nagród i niezachwiane miejsce w historii kina, Niesiołowski został niedawno odznaczony medalem przez Niemców, a Wyborcza otrzymała wyróżnienie od prezydenta Komorowkiego, "chłoptasiu" :) Nie liczę na to, że załapiesz. tak czy inaczej...

"Bo to ty bajdurzysz o "krytykach" a zadnego nawet nie przytoczyles, wiec zapewne nawet sam nie wiesz o czym piszesz."
Wygląda znajomo, prawda? I co dalej, skoro twoja uwaga - jak wykazałem, przytaczając kolejne nazwiska - okazała się bezsensowna? Hm... może trzeba udawać, że jej nie było, jak sądzisz? ;)

Zabawne, kiedy regularny chamek od onanizmu - tak, to o tobie, bo jeszcze się nie domyślisz - próbuje pouczać innych, jak należy mówić i jakich argumentów używać... Ale przecież ty nie wiesz, o co mi właściwie chodzi, prawda?

Twoja opinia - niestety - istotnie niewiele znaczy, bo kompletnie jest z Kosmosu i to raczej z tych rejonów pozbawionych śladów inteligentnej myśli. Nie za szybko? ;)

A odpisuję nie dlatego - boś znowu nie pojął, biedaczku - że twoja opinia cokolwiek sensownego znaczy (bo styl i zawartość równie zgniło-bajorkowata), tylko dlatego, żeby dać odpór zadufanej barbarii, która za tobą ciągnie i którą reprezentujesz, choć wydaje ci się pewnie, że mówisz tylko w swoim imieniu. Jesteś jednym z przedstawicieli szaro-burej masy, która niewiele wie, podobnie mało rozumie i czuje, ale jednego jej nie brakuje: tupetu i zupełnie pozbawionego sensu poczucia własnej wartości.

Odnośnie moich argumentów:
http://www.filmweb.pl/film/Absolwent-1967-1042/discussion/O+czlowieku%2C+ktory+n ie+wiedzial+czego+chce...,768519

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones